Od dnia 6.12.2023 Prom na rzece Noteć
zawiesza kursowanie na okres zimowy.

www.Walkowice.pl

Przed Pomnikiem

zdjecie 05 

Co roku w lutym upamiętniamy wydarzenia tamtych lat. Wśród uczestników uroczystości przed pomnikiem w Walkowicach pojawili się uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół w Romanowie Dolnym, przedstawiciele Powiatu i Gminy oraz mieszkańcy Walkowic. W tym roku obecnością zaszczycił nas także ks. Proboszcz Jerzy Renke. Przed pomnikiem złożono kwiaty, zapalono znicze.



                         „Moje wspomnienia z walk powstańczych w rejonie wioski Walkowice
                                                                 Antoni Koźma
                                                   Uczestnik Powstania Wielkopolskiego

            „Powstanie Wielkopolskie zastało mnie w mojej rodzinnej wiosce Walkowice. Wieść o wybuchu powstania w Poznaniu doszła do Walkowic już w dniu 28. grudnia 1918 roku. Były to wieści jeszcze bardzo skąpe i niejasne. W tym samym dniu wojsko niemieckie (Grentzschutz) obsadziło śluzę nr 13 na rzece Noteć położoną o 400 metrów na zachód od wioski i przeprawę promową przy drodze do Radolina. Dopiero w noc sylwestrową dotarły do Walkowic dokładne wieści o walkach powstańców w Poznaniu i okolicy. (…)
            Dnia 5. stycznia 1919 r. rozgorzały walki powstańcze w Czarnkowie i pod Chodzieżą. Z tego też powodu część sił niemieckich zostało wysłanych na pomoc do Czarnkowa. Wykorzystując moment osłabienia sił Grontzschutzu Polak z Walkowic, były żołnierz niemiecki w stopniu sierżanta, Ignacy Górzny z innymi spiesznie organizował pierwszy tajny oddział powstańców rekrutujących się w Walkowicach. (…)
           W czasie organizacji oddziału powstańczego w Walkowicach brakowało broni i amunicji. Zbierano broń typu wojskowego, strzelby myśliwskiego Bractwa Kurkowego. Część broni wojskowej i amunicji otrzymaliśmy w Czarnkowie, jednak nie dla wszystkich broni wystarczyło. W dniu 12. stycznia byliśmy gotowi do uderzenia na placówki niemieckie. Nad ranem 13. stycznia przyszło wzmocnienie z Kruszewa. W dniu tym o godzinie 9:00 nastąpiło uderzenie w dwóch odrębnych grupach wypadowych na wartownię promu na rzece Noteć przy drodze radolińskiej i na śluzę nr 13 pod Walkowicami. Natarciom tym sprzyjała lekka mgła. Doszliśmy do śluzy rozwinięci grupami, a ostatnie 100 metrów w tyralierze i z okrzykiem „Niech żyje..!” i „Hura” wpadliśmy na śluzę. Posterunki niemieckie zauważyły nas już około 300 metrów, byli jednak zdania, iż to robotnicy, dopiero w ostatniej chwili zauważyli, że spod płaszczy wyciągamy broń i że mają do czynienia z powstańcami. Ten brawurowy okrzyk doprowadził Niemców do paniki i czym prędzej zmykali na drugi brzeg rzeki Noteć i rowami uciekali w kierunku Białej. (…)
           W następnych dniach zauważyliśmy silny ruch patroli wywiadowczych. Stwierdziliśmy również, że Niemcy na drugim brzegu Noteci na łąkach w zakrytym terenie porośniętym wikliną w odległości 400 metrów od śluzy ustawili placówki bojowe z gniazdami karabinów maszynowych. Najbardziej dokuczał nam ciężki karabin maszynowy ustawiony w stodole znajdującej się na łąkach w kierunku Białej.
           W rejonie promu radolińskiego Niemcy zagnieździli się w budynkach Niemca KlÜndra położonych od promu około 300 metrów przy drodze radolińskiej. Utworzyli tam silne gniazdo oporu z dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi, trzymając naszą placówkę na promie stale pod ogniem. Z powodu stale nękającego ognia ze strony stodoły postanowiliśmy znieść ten punkt oporu. Wykonanie tego zadania zostało odłożone na czas późniejszy ponieważ zauważyliśmy, że Niemcy na wyżynach w Białej ustawili jedną baterię artylerii. Można było to dokładnie zobaczyć gołym okiem z Walkowic. Już w godzinach rannych w dniu 19. stycznia pękły pierwsze pociski artyleryjskie w Walkowicach. Pociski padły rozproszone, nie oszczędzono budynków mieszkalnych.
           W dniu 21. stycznia o godzinie 6:00 stworzyliśmy silny oddział wypadowy celem zlikwidowania gniazda karabinu maszynowego mieszczącego się w stodole polnej na łąkach pod Białą. Pod osłoną ciemności, mgły i terenu zakrytego przez wiklinę zaatakowaliśmy z zaskoczenia. Zaskoczenie było tak błyskawiczne, ze Niemcy nie zdążyli stawić obronę i czym prędzej zabrali się do ucieczki. Jednak Niemcy otrzymali z Białęj posiłki, więc musieliśmy wycofać się do śluzy. W czasie napadu na stodołę, Niemcy pozostawili jednego zabitego, a kilku rannych ze sobą zabrali.
           Od 22. stycznia do 12. lutego z powodu silnego mrozu i opadów śniegu odbywały się potyczki patrolowe . Jednak artyleria niemiecka nękała nasze pozycje przez całe dnie. Około 12. lutego dowiedzieliśmy się o wstawieniu nowej baterii w rejonie wioski Stobno. Owa bateria wystrzeliwała na wszystkie wylotowe drogi wychodzące z Walkowic. Również około 10. lutego nad wioska Walkowice pokazały się nieprzyjacielskie samoloty wywiadowcze z Piły (…), które lotem pikującym ostrzeliwały z broni maszynowej naszą wioskę i nasze placówki.
            W tym czasie dowództwo powstańców w Czarnkowie nadało nam nazwę „10 Kompania Czarnkowska”. W międzyczasie silny mróz stworzył warunki przejścia po lodzie przez rzekę Noteć. Te warunki zmusiły nas do stałej czujności i patrolowania przedpola walki. W nocy z 12. na 13. lutego nastąpiła gwałtowna odwilż. Gęsta mgła zalegała cały teren frontowy i widoczność nie przekraczała 30 metrów. W dniu 13. lutego o godzinie 5:30 od strony Romanowa słychać było ogień karabinów maszynowych. Nasze czujki meldowały silny ruch nieprzyjaciela w naszym przedpolu. Przed godziną 6:00 por. Józef KrÖl zarządził alarm bojowy za pomoc dzwonu stojącego na placu w wiosce. Po zajęciu przez nas stanowiska bojowego artyleria niemiecka z Białej i Stobna ostrzeliwała ogniem huraganowym wioskę, naszą linię obronną i wszystkie drogi wylotowe. Niemcy pod osłoną gęstej mgły o sile jednego batalionu poparci ogniem artylerii, miotaczy min i granatów uderzyli frontalnie wzdłuż rzeki Noteć. Jeden oddział nieprzyjacielski przeszedł przez Noteć po lodzie w rejonie Nowe i chciał jako pierwszy dotrzeć do przejścia na zaporze wodnej. Nasza obsługa karabinu maszynowego zmieniała kierunek ostrzału i pruła wprost na zaporę wodną. Nastąpiło wielkie zamieszanie wśród Niemców trafianych ogniem karabinów ręcznych i maszynowych trafiając wprost z zapory do wody. Na przedpolu śluzy nr 13 zostali zabici i ranni, wśród nich Oberleitnant Koop. Walki trwały do późnych godzin nocnych, ścigaliśmy nieprzyjaciel aż pod wioskę Biała. Na prawym brzegu Noteci nieprzyjaciel pozostawił jeszcze kilku zabitych. Na rozkaz por. Józefa KrÖla wycofaliśmy się na lewy brzeg Noteci i zajęliśmy nasze stare pozycje. (…)
            W Wielki Piątek przed Wielkanocą w godzinach rannych Niemcy z rejonu Nowe przesunęli się na teren Walkowic –wybudowanie i ustawili tam silną placówkę w budynkach niemieckiego gospodarza Bernarda Wolfa (gospodarstwo to dziś już nie istnieje). Niemcy po ustawieniu placówki posuwali się dalej i doszli do zabudowań Seweryna Gacka, Dymka i Anastazego Florka. (…) Niemcy rekwirowali z tych gospodarstw żywność. Powstańcy uderzyli na Niemców z dwóch stron, od Walkowic drogą przy pagórkach w kierunku gospodarstwa Bernarda Wolfa, a drugą stroną przez las drogą od Nowego. W międzyczasie Niemcy wycofali się do zabudowania Wolfa i stawili zaciekły opór. Jeden z powstańców z załogi Walkowice nie zwracając uwagi na silny ogień nieprzyjaciela posuwał się wzdłuż drogi przy torfowiskach, lecz nie kryjąc się poległ o 250 metrów za budynkami Seweryna Gacka. Niemcy wzięci z dwóch stron w krzyżowy ogień opuścili zabudowania Wolfa i ulotnili się przez przylegające zagajniki w kierunku Nowego zabierając rannych i zabitych. Ten wypadek bojowy zamykał na odcinku Walkowice ostatni rozdział walk powstańczych. Poległy na polu chwały powstaniec był ostatnim, który krwią swoją potwierdził, że ziemie nasze należą do Polski. (…)”

Archiwalne zdjęcia